Dyskryminacja porodowa

cesarskie ciecie na zyczenie

"Cesarka to nie poród", "kto miał cesarskie cięcie, nie wie co to poród", na pewno nie raz słyszałaś te slogany. Nie mam porównania, nie mnie oceniać wyższość porodu naturalnego nad cc, ale mimo, że te zdania brzmią jak dyskryminacja, nie sposób się z nimi nie zgodzić, ale...

"Cesarka to nie poród"- to operacja, zabieg inwazyjny, całkowite rozcinanie wszystkich powłok brzucha, nie jakaś drobna laparoskopia czy przeszywanie uszów, by były mniej odstające, tylko najprawdziwsza OPERACJA.
"Kto miał cesarskie cięcie, nie wie co to poród"- jasne, że nie wie, tak samo, jak ten, kto miał znieczulenie, nie wie jak jest bez, albo kto nie miał operacji, nie wie z czym się to wiąże i jak potrafi być "po".

Ile kobiet, tyle porodów i tyle samo opinii i zdań na ten temat. To, że poród naturalny, bez znieczulenia jest porównywany do odcinania kończyny na żywo, to słyszałam, ale nie generalizujmy, są też znacznie pozytywniejsze odczucia.
 Ponoć kobiety, które nie miały bólów krzyżowych, nie wiedzą, że rodziły. Niestety ja nie należę do tego szczęśliwego grona, tak samo nie byłabym w stanie powiedzieć, że "rodzić dziecko, to tak, jakby Ci się strasznie chciało się kupę i nie mogło jej zrobić". No sorry, ale nie bardzo trafne spostrzeżenie jak dla mnie, chociaż i takie porównanie słyszałam.

I tak jak jedna dwa dni po porodzie siłami natury może śmigać "na ściankę", to inna przez miesiąc nie będzie mogła sobie na tyłku normalnie usiąść, tylko na jednym pośladku. Tak samo po cesarce, jedna od razu wstanie, rana się szybko zagoi, blizna śliczna, cieniutka niczym niteczka, a druga przez tydzień się nie podniesie, a blizna na 2cm będzie się babrać w nieskończoność.

Każdy odczuwa ból inaczej i nie można tego porównać. Na pewno znacie kobiety, które stwierdziły krótko, że "nie było tak źle", ale i takie co godzinami przeżywały swoją traumę porodową, każdej napotkanej znajomej (lub nawet nieznajomej) ze szczegółami opisywały "wyciskanie dziecka z brzucha przez lekarza", "źle podane znieczulenie, które im nie pomogło", "męczyły się 36 godzin" i inne szczegółowo opisywane barwne opowieści rodem z filmu grozy.

Nie zamierzam opisywać tu swoich porodów ze szczegółami, chociaż już wiecie, że oba porody odbyły się naturalnie i nie miałam znieczulenia zewnątrzoponowego. Nie uważam, że to jakiś straszny wyczyn, za który powinnam medal dostać, chociaż spotkałam się z określeniem, że "dwa razy rodzić bez znieczulenia, to coś nadzwyczajnego" i że "jestem wyjątkowo twarda i silna". A gówno, nie jestem i wbrew pozorom mój próg bólu jest chyba nie wysoki. Wychodzę z założenia, że nie ja pierwsza nie ostatnia, kiedyś kobiety tak rodziły i przeżyły więcej porodów. Ot co. Co absolutnie nie znaczy, że nie należy go brać. Chociaż rzeczywiście, znieczulenie aktualnie jest raczej częstsze niż jego brak. Tak, więc dziś dumnie mogę powiedzieć, że wiem co to poród, co starsze pokolenie mogłoby skwitować, że "kiedyś to kobieta w polu rodziła". Na szczęście mamy XXI wiek i rodzi się w nieco lepszych warunkach. Nie mniej jednak te lepsze warunki też maja swoje granice, a raczej powinny mieć jak na mój gust...

Jakiś czas temu, no dobra, jakieś 1,5 roku temu, pewna biutiful celibritis, w dodatku aktors i dżuranalist w jednym, oznajmiła w śniadaniowym programie, przyznając się tym samym do swej świeżej dosyć ciąży, że "nie zdecydowałaby się na dziecko, gdyby nie możliwość cesarskiego cięcia". Zgupiałam, WTF?!, może coś przeoczyłam, przespałam, jestem niedoinformowana?! Od kiedy to kurde jest wybór?! Z tego co mi wiadomo, cc nie jest na życzenie, tylko z medycznych wskazań. To co mi taka, jeszcze w telewizji śniadaniowej gada i opowiada o bolesnych miesiączkach, że tak by się bała porodu, że na ciążę by się nie zdecydowała?! Nie rozumiem czegoś tutaj... Aż się prosi, żeby powiedzieć brzydko ''jak wlazło to i wyleźć musi"...
Też miałam bolesne miesiączki, też cierpiałam i chorowałam, a jakoś nikt z tego powodu nie widział wskazań do cc. Pierwszego porodu tak się bałam, że wcale bym nie płakała z tego powodu, a jakoś stresu nie wzięli pod uwagę do wskazań. Przy drugim wiedziałam jak boli, więc też bym nie narzekała zbytnio, chociaż jasne, dla dobra dziecka zniosę wszystko.

Ale moda trwa, ostatnio inna cudna aktorka i aktualnie blogerka odniosła się do podobnego tematu, że z jakiej to racji cierpieć przy porodzie musi....?! Noż sorry, ale takie wypowiedzi tych rodzimych gwiazd na naszym nieboskłonie, powodują właśnie taką opinię o cesarskim cięciu, że to wygodny poród, wręcz w gwiazdorskim stylu, w końcu rodzą "jak cesarzowe", ba nawet datę urodzin swojego dziecka wybiorą zgodnie z odpowiednim horoskopem. Bo rozumiem, że to wskazanie do cc, które trzeba mieć, dla niektórych zawsze się znajdzie... W końcu zawsze można zaznaczyć, że w usg wyszło, że dziecko waży 4,5 kg, a że brzuch w 9 mc niczym w 6, a dziecko po urodzeniu 3100g, no cóż błędy się zdarzają...
A Wy co sądzicie? Jaki poród "lepszy"?

10 komentarzy :

  1. Pierwsze dziecko poród naturalny, drugie dziecko synek cc 4,5kg dr stwierdził że nie ma szans na bezpieczny poród naturalny. U mnie strach był większy przed cc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie w tej chwili "lepsza" jest już tylko cesarka. Chciałam rodzić naturalnie i na to się nastawiałam, a stało się jak się stało - musiałam mieć cc w pełnej narkozie, by ratować życie dziecka i moje przy okazji. Teraz sytuację mam taką, że po komplikacjach przy pierwszym porodzie, już tylko cesarka wchodzi w grę przy ewentualnym następnym, więc zastanawiać się nad wyborem rodzaju porodu nie mam co ;)
    Ale nie narzekam, po czasie cieszę się, że tak, a nie inaczej mój poród wyglądał, bo mogło się skończyć dużo gorzej, a należałam do tej grupy szczęśliwych, które po cc nie miały żadnych dolegliwości i po wyjęciu szwów w ogóle "zapomniałam", że mam bliznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratowanie zycia to jest chyba podstawowa funkcja cc i wtedy wogole nie ma dyskusji nad tum co lepsze albo co by sie wolalo. Grunt ze wszystko poszlo dobrze.

      Usuń
  3. Ma 3 dzieci i wszystkie urodziłam przez CC, akurat mam taką chorobę genetyczną oczu, że gdybym miała ciężki poród sn to mogłabym stracić wzrok...Czy żałuję? Trochę...Ale staram się nad tym nie zastanawiać, bo po rodzie wychowywanie dzieci jest tak samo trudne...nie ważne jakim sposobem przyszły na świat...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy poród miałam naturalny 4kg dziecka, a drugi ze wskazań lekarskich cesarka - bliźniaki po 3kg. Co do odwiecznej walki ,jestem w stanie zrozumieć każdy punkt widzenia choć na cesarkę na życzenie bym się nie zdecydowała. Ale to chyba dlatego że naturalny trwał jakieś 3 porządne skórcze.

    OdpowiedzUsuń
  5. 3 skurcze tylko pozazdroscic. Ja przy pierwszym meczylam sie prawie 2 godz. Dobrze ze drugi byl szybki. Blizniaki po 3 kg to porzadne chlopy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja marzyłam o sn, skończyło się nagłą cesarką. Troche mnie to denerwuje jak ludzie tak ciągle to porównują. chodziłam w bólach przez 24 godziny a potem nagle w stresie, brak tętna u dziecka, pełna narkoza i cięcie. Nikomu tego nie życzę. Wolałabym już mieć zaplanowaną cesarkę, zaordynowaną z powodu braku postępu w porodzie niż czekać aż do braku tętna u dziecka... Do dziś nie rozumiem co kierowało lekarzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie to ujęłaś. Przez takie opinie cesarskie cięcie kojarzy się z czymś luksusowym. Spełnieniem marzeń kobiety ciężarnej,a to gówno prawda. Przy drugim dziecku miałam nagłe cesarskie cięcie z powodu zanikającego tętna. I gdybym była w trzeciej ciąży bez zastanowienia próbowałabym rodzić sn, no chyba że lekarz zdecydowałby inaczej. Zdrowie dziecka jest najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie. Najgorsza wersja to taka, ze najpierw zwijasz sie w bolach a potem Cie tna.

      Usuń

Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.

BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy