Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inne. Pokaż wszystkie posty

Blogi nie są dla mnie

Muszę się do czegoś przyznać... Zanim zaczęłam prowadzić blog, sama nie czytałam blogów.  To znaczy czytywałam, a nie czytałam. Czasami, od czasu do czasu, jak szukałam czegoś konkretnego, albo na dany temat. Nie śledziłam żadnego na bieżąco, z niecierpliwoscią wyglądając następnego posta i spijając każde słowo autora niczym sama prawdę i tylko prawdę.
Kiedy sama zaczęłam coś skrobać, to zaczęłam tez czytać. I tak się wkręciłam, śledząc blogi, czytając, komentując. Nie raz zgadzając się w 100% z przemyśleniami zapisanymi jako wolne wnioski, albo pełnymi oburzenia słowami krytyki, pełnymi bulwersacji oskarżeniami, brutalnymi prawdami albo wnioskami na tematy macierzyńsko- rodzicielskie, uwagami pełnymi przekonania i mimo zaprzeczeń, że tylko jedna racja jest słuszna. I tak samo jak wpadłam w to po uszy, tak samo nagle zaczęło mi to doskwierać...
Oczywiście nie wszystkie blogi są takie, na chyba nawet mała część z czytywanych przeze mnie jest taka. Albo raczej tak przeze mnie odbierana, bo wiadomo każda ocena jest subiektywna, ale nagle pomysłam, ze to co ja piszę ktoś inny też tak może odebrać. A nie chce tego.
Nie jestem żadnym ekspertem od macierzyństwa i nie mam prawa takowego z siebie robić. Nawet nieświadomie na blogach są sprzedawane "złote myśli" rodzicielskie, co jest dobre, a co nie, bo skoro ja wiem lepiej co jest dobre dla mojego dziecka to Ty też powinnaś wiedzieć i najprawdopodobniej jest to to samo. Nieświadomie, albo podświadomie czuję zarzuty krytyki. W zależności jaki temat jest po kolei na tapecie, w taki trzeba się wpasować i swoje trzy grosze dorzucić. Owszem, czasem wprost nikt nie krytykuje pewnych rzeczy, ale wniosek nasuwa się sam: Ja robię tak, więc robię dobrze i mam racje. Takie odczucie miewam i takiego odczucia nie chce.
W pewnym momencie pomyslałam, ze jak jeszcze gdzieś przeczytam w ciagu jednego tygodnia na ten sam temat to zwariuje. Bo o ile chodzi na przykład o nie zostawianie dzieci w autach w czasie upałów, co powinno być sprawa oczywistą, to rozumiem że to ma w dalszym ciągu coś uświadomić nadal nieświadomym. Ale ile można wałkować temat maluchów goniących nago po plażach, sikających pod drzewami, debat na temat publicznego karmienia piersią, zalet pójścia do żłobka, albo tematów na przemian w stylu " co macierzyństwo wniosło w moje życie", "dziecko nie ogranicza, a dodaje skrzydeł", z tym " czemu macierzyństwo jest przedstawiane jako  przelukrowane , a przecież wcale takie nie jest"!?
Czyli, że co , jednak zawaliłam na całej lini bo moje dziecko wysikało się pod drzewo, bo za daleko było do domu. O fak!
No nie, przebierałam dziecko na plaży i każdy, nawet jakiś zbok mógł w tym momencie zobaczyć
jego pupę! O  żesz!
Dzizys, co ze mnie za matka, że siedzę z dzieckiem w domu?! Nie, nie matka, matka ok. Ale co za kobieta, że ograniczam swoje pasje, karierę i spędzam czas z dziećmi. WTF!?? Coś ze mną jest nie tak, ze nie marzę o skombinowaniu opieki na całe dnie dla dzieci, żeby inwestować w siebie. Kuźwa, dałam ciała na całej linii....
Tak, macierzyństwo bardzo wiele wniosło w moje życie, ale na pewno w jakimś stopniu mnie ogranicza. A może mnie się tylko tak wydaje? Gówno prawda, jeśli ktoś twierdzi, że jest tak jak było wcześniej nie ma racji. Macierzyństwo ogranicza, bo co z tego, że wcześniej mogłam zostać korespondentem wojennym, skoro nim już nie będę. A realnie, co z tego, że mogłam podjąć pracę z licznym krótszymi delegacjami, skoro teraz bym takiej nie podjęła. Teoretycznie bym mogła, ale wtedy bym ograniczyła nie siebie, ale swoje macierzyństwo. I kółko się zamyka.
O tym jak cudownie, a zarazem cieżko, chwilami wręcz koszmarnie być mamą wiem, może dlatego nie zawsze i nie w każdej formie czytanie o tym mnie kręci.
Nie kupuje mądrości życiowych od innych, już za stara na to jestem, zwłaszcza że ostatnio stuknęły mi okrągłe 30 urodziny i nie chcę ich też sprzedawać. Ostatnio mniej postów, bo chyba pora zweryfikować co tu być powinno. Amblogi? Czytać będę, ale to co mnie pasuje:)

Czytaj dalej...

SPRAWA NINY FRANK, TYLKO MARTWI NIE KŁAMIĄ K. BONDA

sprawa niny frank, tylko martwi nie klamia katarzyna bonda


Znowu powrócę do tematu książek Katarzyny Bondy, o których pisałam już TU. Jednak tym razem są to kryminały tej pisarki. Sprawa Niny Frank, Tylko martwi nie kłamią i Florystka stanowią swego rodzaju trylogię. Chronologicznie książki powinny być w tej kolejności, ale ja czytałam od końca i nie było to wielkim problemem. Niestety pożyczając książki z biblioteki trafiają się w różnej kolejności, zwłaszcza kiedy cieszą się takim powodzeniem jak kryminały Bondy. Czeka się na nie po kilka miesięcy, ale warto. 
Nagle stałam się zagorzałą fanką literatury kryminalnej, odstawiając wszelkie lekkie i przyjemne romanse na bok. Co wcale nie oznacza moich ukrytych skłonności do chęci popełnienia zbrodni doskonałej, która nie zostałaby odkryta przez żadnego psychologa policyjnego. Po prostu literatura i sposób pisania autorki mi odpowiada, trzyma w napięciu, powodując, że chce się książkę pochłonąć, a nie czytać codziennie po trzy strony na "dobry sen". 
Jest jedna specyficzna rzecz przy wszystkich przeczytanych przeze mnie książkach Bondy. Mianowicie, w każdej jak dla mnie jest coś, co nie jest do końca wyjaśnione. Nie umiem tego wytłumaczyć, bo niby zbrodnia zostaje rozwiązania, a morderca zdemaskowany, ale w każdej tkwi tajemnica związana ze zbrodnią lub jej wykonawcą, która nie do końca w oczywisty sposób jest wyjaśniona "kawa na ławę". Coś, co karze się zastanowić nad książką i nie pozwala o niej zapomnieć. Może jest to kwesta powiązania historycznego i połączenia dawnej zbrodni z aktualną, co tworzy powieść wielowątkową, tak jak w "Tylko martwi nie kłamią", we "Florystce", albo w "Okularniku". A może autorka specjalnie wprowadza rodzaj nie wyjaśnionego w 100% wątku, ćwicząc nasze szare komórki? Chwilami mnie to drażni, że po przeczytaniu książki zaczynam sama kolejny raz rozważać opisaną zbrodnię, jej motywy, powiązanie z inną zbrodnią, życie ofiary i mordercy, cała wielowymiarowość powieści. Bo fakt jest nie podważalny, to są książki wielowątkowe, nie oczywiste i wymagające skupienia uwagi, a nie wyłączenia się podczas 10 sceny miłosnej pospolitego angielskiego romansu. I mam wrażenie, że nie odkrycie zabójcy jest tu celem, na który się czeka jak w przypadku klasycznego kryminału i pewnie właśnie dlatego nie wyjaśnia ono wszystkiego. Tu jest to raczej dodatek do całej zbrodni, jej tła, historii, ich powiązania i pracy profilera.

Sprawa Niny Frank, Tylko martwi nie kłamią i tu należy wymienić Florystkę, są powiązanie postacią głównego bohatera, psychologa śledczego Huberta Meyera. Ich chronologia ma tu wpływ wyłącznie na kolej życia osobistego profilera, a nie na powiązanie zbrodni, więc nie ma decydującego znaczenia. Treści przybliżać nie zamierzam nie będę, bo to ostudza zapał czytania, chociaż jeśli ktoś którąkolwiek przeczyta i wpasuje się w jego gust, nie ma mowy o braku chęci do czytania pozostałych.

Czytaj dalej...

JAK ZAPLANOWAĆ WAKACJE Z DZIECKIEM ZA GRANICĄ

wakacje za granica z dziecmi


Mimo, że dla wielu jest to normą, ja długo się zbierałam, by dać się namówić na tak odległy wyjazd. Dlatego nasz pierwszy taki wyjazd ma miejsce, kiedy moj starszy syn ma ponad 6 lat, a nie 6 miesięcy. Byłam pełna obaw, jak urwisy zniosą podróż, czy nie przytrafi się coś nieprzewidzianego, czy będą zadowoleni, co zabrać ze sobą...? Teraz stwierdzam, że przygotowałam się dosyć dobrze, a mimo to nie mogłam wykluczyć kilku zdarzeń. Po prostu nie da się wszystkiego przewidzieć, ale mimo to warto przed takim wyjazdem trochę zaplanować. Moje wyjazdy nauczyły mnie kilku rzeczy, którymi podzielę się z Tobą.

#1 DROGA
W pierwszej kolejności polecam przemyśleć środek transportu. Jeśli na przykład Twoje dziecko choruje w samochodzie, możesz za pewniak uznać, że w samolocie będzie tylko gorzej. Jeśli zakładasz, że dobrze zniesie lot, zapewnij mu rozrywkę, żeby się nie nudziło, no chyba że podróż jest w nocy, to zadbaj o to, żeby było mu ciepło.
Mimo, że moje dzieci nie cierpią na chorobę lokomocyjną (odpukać, ja niestety wiem coś o tym!), miałam spore obawy przed lotem. Nie wiedziałam jak się będą czuli i czy zmiana ciśnienia nie spowoduje problemów z uszami. Podobno dzieci, które dosyć często cierpią na zapalenia uszu, mogą mieć spory problem w trakcie lotu i po. Tuż przed naszym wylotem usłyszałam kilka strasznych historii, o bolącym długo po locie uchu, o pęknięciu błony itp. Zaopatrzyliśmy się nawet w słuchawki wygłuszające, oczywiście gumy i lizaki to standard na lot. Na szczęście żądna z moich obaw się nie sprawdziła. Przynajmniej w przypadku dzieci, bo to ja lot przespałam w owych słuchawkach, ciężko znosząc drogę. Tak, śmiechu warte, że matka choruje w samolocie i boi się latać, a nie dzieci...

#2 LISTA
Zrób listę rzeczy, które musisz zabrać. Zabierz się za to wcześniej, nie dwa dni przed wylotem i systematycznie dopisuj do niej KAŻDY drobiazg, który przyjdzie Ci do głowy, także ten dla Ciebie, a nie tylko dzieci. Nawet najdrobniejszy i taki, który uważasz za oczywisty jak wsuwka do włosów, szczoteczka do zębów, czy para majtek. Tak, dobrze czytasz, jak parę lat temu jechaliśmy na wakacje to tak zadbałam o swoje dziecko, że sama pojechałam w jednych majtkach, które miałam na sobie... Bez komentarza.

#3 APTECZKA
Wszystkie potrzebne rzeczy do apteczki też zapisuj na liście. I na prawdę weź pod uwagę wszystko, co może Ci być potrzebne, biorąc pod uwagę, nawet najczarniejszy scenariusz. Nie wiesz, jakie leki są za granicą w aptekach, więc lepiej nie liczyć na ich zakup. Warto wziąć wszystko, co dziecku może być potrzebne, od leku na gorączkę, a kroplach do oczu skończywszy. Warto pamiętać o czymś na biegunkę, ale także na zaparcie. 
Mimo, że wydawało mi się, że jestem przygotowana na wszystko, żałowałam, że nie wzięłam elektrolitów w postaci jaką lubią moje dzieci, a niestety rozpuszczonego proszku nie lubią. Dlaczego elektrolity? Dwa dni pobytu, a starszy urwis wymiotuje całą noc bliżej, niż dalej... Skończyło się szpitalem i na szczęście strachem, ale takich wrażeń nie polecam. 
Kolejny problem to wypróżnianie, a niestety zmiana pożywienia i niekiedy przyziemnej rzeczy jak toaleta, mają duże znaczenie i warto pomyśleć o czymś, co może dziecku pomóc. Niestety, bardziej obawiałam się biegunki i na taką ewentualność miałam mały wybór leków i skończyło się na kupieniu czopków glicerynowych. Na szczęście dali sobie zaaplikować, ale jeśli miałabym się pakować kolejny raz wzięłabym więcej saszetek Dicopegu, który pomaga w takich sytuacjach.

#4 OCZY WOKÓŁ GŁOWY
Mając dzieci wiesz pewnie, że wakacje z nimi to niekoniecznie super wypoczynek. Nie możesz sobie bezkarnie leżeć przy basenie, popijając beztrosko drinka z palemką. No chyba, że masz starsze dziecko, które chętnie zostanie pod opieką animatora, a Ty masz czas dla siebie. Inaczej musisz ciągle być czujna i w pogotowiu. Przy kąpieli w basenie, spacerze po mieście, jedzeniu na przykład ryby, czy zabawie na plaży, a i tak może Cię spotkać coś nieoczekiwanego. Młodszy na odmianę urwis, podczas zabawy na plaży staną na pszczole. Co było dalej, można się domyśleć, a efekt był taki, że znów zahaczyliśmy o grecką służbę zdrowia. Na szczęście młody nie jest uczulony...

#5 WRZUĆ NA LUZ
Nie pozostaje Ci nic innego, jak przestać się przejmować i martwić na zapas. I tak wszystkiego nie przewidzisz, a tylko możesz zepsuć sobie wakacje. Żeby poczuć się pewniej, weź ze sobą Persen i rozmówki, jeśli masz zaległości w angielskim, zwłaszcza te dotyczące różnych dolegliwości. Akurat o żadnej z tych rzeczy nie pomyślałam, a byłoby warto. Ja w każdym razie odpoczywam po wakacyjnym stresie i następnym razem, gdziekolwiek nie pojadę, mam nadzieję mniej rzeczy mnie zaskoczy.
Na samym końcu. kiedy już na wyrost martwiłam się czy coś jeszcze może się przytrafić i w dodatku już zaczynał dopadać mnie stres przed kolejnym lotem, usłyszałam od mojego 6 latka "mamo, a czemu ty tutaj w ogóle nie jesteś uśmiechnięta?". Dało mi to do myślenia, że zapomniałam spakować więcej dystansu, chociaż z dziećmi łatwe to nie jest...

Czytaj dalej...

NASZE PIERWSZE WAKACJE ZA GRANICĄ Z DZIEĆMI

kreta elafonisi


Tak wiem, niektórzy jeżdżą z maleństwami w najdalsze rejony świata, a ja tu robię z tego wielkie halo. Ale tak mam i już, dlatego do tej pory wakacje z dziećmi spędzaliśmy w Polsce, co mnie całkowicie pasowało. Niestety jak to u nas, pogoda nad morzem często nie rozpieszcza i wybierając sobie ten tydzień czy dwa w roku, kiedy chce się uderzyć nad Bałtyk, trzeba mieć sporo szczęścia, żeby trafić na wyjątkowo słoneczną i bezwietrzną pogodę. Bezwietrzną chyba powinno być na pierwszym miejscu, bo nad naszym morzem mimo słońca piździ zazwyczaj tak, że bez polara, albo parawanu (przynajmniej dla mnie) ani rusz.

I tak po tym jak w zeszłym roku wymarzłam mimo słońca z resztą, przestałam się bronić rękami i nogami przed wakacjami przez duże W. W ten oto sposób polecieliśmy na Kretę, gdzie pogoda dopisuje i specjalnie zaskoczyć nie może, a do walizki pakuje się same leciutkie rzeczy, a nie kurtkę, w której można chodzić w marcu.
Czy jestem zachwycona tak samo jak krytykuję naszą kapryśną pogodę? Może to za dużo powiedziane, bo nie obyło się bez mniej i bardziej dramatycznych przeżyć, o czym jeszcze napiszę, ale klimat fajnie zmienić, choć tydzień, a może zwłaszcza na tydzień, bo dzieci po tym czasie z wyraźną chęcią wróciły do domu. Co do pogody, to dla chłopaków połowa czerwca okazała się już trochę za ciepła. Temperatury sięgały prawie 35 stopni i ożywali około 17, myślę, że początek, albo połowa maja byłyby dla nich bardziej odpowiednie.
Jeśli chodzi o jedzenie, to mimo, że w opcji all inclusive jest w czym wybierać, to moje sporo grymasiły. Nie ma to jak mamina kuchnia;) Gdzieś pod koniec tygodnia usłyszałam, "mamo, zjadłbym normalnych, polskich pierogów z serkiem". To mówi samo za siebie...

Na Kretę można lecieć do Heraklionu i do Chani. Ponieważ koniecznie chcieliśmy odwiedzić jedną z "rajskich plaży", które znajdują się na zachodzie wyspy, szukaliśmy hotelu w okolicach Chani. Balos i Elafonisi to dwie laguny, których żal nie zobaczyć będąc na Krecie. Śmiem twierdzić, że przede wszystkim po to warto tam być. 
My wybraliśmy Elafonisi, które słynie z różowatego piasku, dzięki szczątkom koralowców. Wypożyczaliśmy auto, a tam łatwiej dojechać niż na Balos  i w dodatku bezpośrednio, nie trzeba wędrować. Zainteresowanym polecam zatankować od razu, bo w "środku" Krety stacje benzynowe nie są co krok;)

 I z tego właśnie miejsca są przede wszystkim zdjęcia i dziś mała fotorelacja.

kreta elafonisi

kreta elafonisi

kreta elafonisi

kreta elafonisi
Plaża Elafonisi

chania kreta stary port wenecki
Chania, Stary port Wenecki

kreta koty kot
Kretańczycy kochają koty, wszędzie ich pełno, a oto jeden sikający na plaży;)

kreta chania

kreta chania
Chania Stare Miasto

piasek elafonisi kreta
Różowy piasek na plaży Elafonisi

Czytaj dalej...

PRZEGLĄD UBRANEK NA LATO, CZYLI CO WARTO KUPIĆ NA NADCHODZĄCY SEZON



przeglad ubranek dla dzieci na lato


W prawdzie lata jeszcze nie mamy, co niestety pogoda i temperatury skutecznie potwierdzają, ale na pewno nas w końcu zaskoczy. Mam nadzieję, że już niedługo, dlatego dziś przegląd ubranek na lato dla chłopców i dziewczynek w wieku od 2- 7 lat, czyli od jakiś 92 cm do 128 cm. Wzięłam na tapetę 5-10-15, znaną polską markę, którą pewnie każdy zna Jest tu spory wybór fajnych ciuszków dla smyków, a w dodatku fajne promocje, chociaż sezonu na nie jeszcze nie ma, więc warto się w coś zaopatrzyć zawczasu. Kupujecie, lubicie?

co warto kupic w 5 10 15
5-10-15
1. 52,49 zł,  2. 44,99 zł,  3. 48,74 zł,  4. 52,49 zł,  5. 48,74 zł,  6. 26,24 zł


przeglad ubranek na lato w 5 10 15


1. 22,49 zł,  2. 22,49 zł,  3. 24,99 zł,  4. 19,99 zł,  5. 22,49 zł
 6. 24,99 zł,  7. 26,24 zł,  8. 24,74 zł, 9. 24,74 zł



przeglad ubranek w 5-10-15


1. 19,99 zł,  2. 22,49 zł,  3. 29,99 zł,  4. 34,99 zł,  5. 29,99 zł,  6. 34,99 zł




przeglad ubranek na lato w 5-10-15

1.  67,49 zł,  2. 24,74 zł,  3. 26,99 zł,  4. 24,74 zł,  5. 33,74 zł,  6. 29,99 zł
Czytaj dalej...

Liebster Blog Awards

liebster blog awards

Zasady zabawy:


 „Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, wiec daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga,  który Ciebie nominował.”
Dziękuję Wyrodnej Matce za nominację.
1. Jakie miejsce na świecie chciałabyś/chciałbyś zwiedzić/odwiedzić?

Jest wiele takich miejsc. Chciałabym zobaczyć Mur Chiński, Tadż Mahal, z całą pewnością chciałabym jeszcze raz wrócić do Paryża, bo kocham to miasto.
2. Czy oprócz prowadzenia bloga zajmujesz się pracą zawodową? Jak udaje Ci się to pogodzić?

Nie zajmuję się pracą zawodową i w zaistniałej sytuacji naszej diagnozy, kiedy wiem z czym się to wiąże, nie wiem, jak to będzie dalej, bo całe nasze życie uległo zmianie.
3. Skąd wziął się Twój pomysł na nazwę bloga?

Być mamą- to be, be, bee ot tak:)

4. Czy masz jakieś sprecyzowane plany co do dalszego rozwoju bloga/swoich umiejętności blogowych?

Absolutnie żadnych, no chyba, że po prostu pisać.
5. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 5 lat?

Pół roku temu bym napisała, że mam dwóch podrośniętych, fajnych, zdrowych synów, a sama jakąś fajną pracę. Teraz... boję się wybiegać w przyszłość, chciałabym, żeby nie było gorzej.
6. Najlepsza kawa to…

... karmelowe latte.
7. Czy jest coś, od czego jesteś uzależniona/y?

Chyba słodyczy. Oprócz tego kosmetyków, perfum, truskawek i trochę zakupów, ale z tym walczę. No i podstawa, moich dzieci.
8. Gdybyś nie martwiła/martwił się o dochody to co byś najbardziej chciała/chciał w życiu robić?

Pisać książki albo prowadzić fundację dla dzieci. A najlepiej jedno i drugie.
9. Rodzinny dom kojarzy Ci się ze smakiem/zapachem…

Zapach wanilii, olejku do ciasta np., zapach szarlotki i makowca.
10. Podaj mi jakiś fajny, szybki przepis kulinarny.

Muffinki marchewkowe (około 10 sztuk)

3/4 szkl. mąki, 1/2 szkl. cukru, szklanka startej marchewki, łyżeczka sody, szczypta soli, trochę cynamonu, kardamonu, 1/3 szkl. oleju (lub rozpuszczonego masła), trochę mleka, 2 jajka (lub jedno duże).
Składniki suche mieszamy razem, mokre mieszamy w oddzielnej misce. potem suche dodajemy do mokrych i krótko mieszamy do połącznia składników. Wlewamy do foremek na muffinki i pieczemy w temp. około 175 stopni przez jakieś 25 minut (do suchego patyczka)
11. Jak to wygląda kiedy piszesz wpis na blogu? Czego potrzebujesz? Gdzie  i jak siedzisz? Co popijasz?:)

W salonie na kanapie, po turecku z laptopem na kolanach, ewentualnie przy stole. Piszę wieczorami, a raczej nocami, więc piję wodę zazwyczaj i pilnuję, żeby nie zagryzać czymś słodkim.



"przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów". Co to znaczy o mniejszej? Bo mniejszej dla kogoś kto ma 100 jest 20, ale dla kogoś kto ma 1000, to 100 to mało, a znowu, jeśli masz 10 000 to czym jest ten 1000? Wytyczna nie jest jednoznaczna, więc postanowiłam ustalić sobie własną, więc założyłam, że do 500 to jest ta moja norma. Zabawa jest oczywiście dobrowolna.
Tak, więc typuję:


I pytania:
1. Ulubiony film, który zapadł Ci w pamięć?
2. Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu, co by to było?
3. Co Cię skłoniło do założenia bloga?
4. Ulubiony zapach/smak?
5. Co robisz zawodowo lub co chciałabyś robić i czy ma to związek z Twoim wyuczonym zawodem?
6. Co lubisz robić w tzw. wolnym czasie?
7. Wymień 3 rzeczy, które wzięłabyś ze sobą na bezludną wyspę.
8. Jaki jest twój ulubiony kosmetyk?
9. Największa bzdura dotycząca dzieci/macierzyństwa jaką słyszałaś?
10. Jedna dobra rada jaką miałabyś dać mamie lub przyszłej mamie?
11. Najfajniejsze miejsce na wakacje, w którym byłaś?

Czytaj dalej...

Monte z dodatkami


 Sam deser Monte znany jest od kilkunastu lat, a teraz pojawiła się jego wersja "wypasiona"- Monte z dodatkami. I jedno jest pewne, jeśli lubisz klasyczną wersję tego deseru, to wersję z dodatkami polubisz tym bardziej. Zwłaszcza, że wersji z dodatkami jest aż 8, więc każdy znajdzie tą odpowiednią dla siebie, która najbardziej przypadnie mu do gustu.

Mleczny deser Monte z pysznymi dodatkami jest dostępny w ośmiu wariantach:
-Monte Cherry
-Monte Cookies
-Monte Cacao Cookies
-Monte Crunchy
-Monte Choco Flakes
-Monte Choco Balls
-Monte Cappucino Balls
-Monte Waffle Stikcs

W ramach projektu trnd mieliśmy okazję testować Monte z dodatkami i wszyscy, którzy mieli dzięki temu okazję je wypróbować, byli zachwyceni. Zwłaszcza moje dzieci, a już na pewno mój starszy urwis, który takie desery wprost uwielbia. I chociaż nasi faworyci są skrajnie różni, obojgu nowa wersja Monte bardzo posmakowała.
Kto próbował Monte, ten wie, że to deser słodki, a że moje dziecko lubi ekstremalnie słodkie rzeczy, jego faworytami były czekoladowe dodatki, czyli: Waffle Stics (wafelkowe kuleczki w czekoladzie), Choco Balls (chrupiące kulki w czekoladzie) i Choco Flakes (płatki w czekoladzie).
 

Za to moi ulubieńcy to zdecydowanie Monte Cherry (wisienki mmm... uwielbiam),  Cookies (pyszne ciasteczka, nawet zdjęcia nie zdążyłam im zrobić;)), Cacao Cookies (kakaowe ciasteczka), Crunchy (wersja śniadaniowa).
Rodzajów jest tyle, że każdy znajdzie swój ulubiony. Na pewno te deserki będą się u nas pojawiać! A Wy znacie, próbowaliście?

Choco Flakes i Cacao Cookies

Mój faworyt- Cherry

Czytaj dalej...

Plac budowy dla małego budowniczego

teifoc zestaw do budowania


Jeśli Twoje dziecko lubi klocki, fascynuje go Bob Budowniczy, uwielbia zabawy koparką w piaskownicy, albo marzy, żeby budować bloki to jest to wspaniała zabawka dla niego. Moje dziecko wykazuje wszystkie cechy potencjalnego małego inżyniera, ewentualnie robotnika- budowlańca, ja jednak sceptycznie patrzyłam na kolejny prezent od babci dla niego.
A raczej dla nich, bo z racji tego, że młodszy nie może być w niczym gorszy od starszego brata, przezornie każdy dostał swój zestaw do budowy. Jak się okazało, moje wątpliwości okazały się całkowicie bezpodstawne, bo obaj doskonale się tym bawili i byli zadowoleni. Tak, obaj, co ciekawe nawet 2,5 letnie dziecko dało sobie radę, mimo, że zabawka przewidziana jest od lat 6!

teifoc zestaw do budowania

W zależności od budowli, w skład zestawu wchodzi komplet cegiełek, dachówki, miseczka, kielnia, podstawka na budowlę i woreczek z gipsem do rozrabiania (którego wbrew pozorom okazało się całkiem sporo) i oczywiście plan budowy.
Bardzo istotnym atutem jest, że nie jest to zabawka jednorazowego użytku, bo jeśli w stawimy budowlę do wody i potrzymamy dobę, gips się rozpuszcza, a cegiełki po wyschnięciu nadają się do ponownego użytku. Gips oczywiście można dokupić oddzielnie, co tez jest plusem.

O ile 6- latek poradzi sobie sam, to wiadomo młodszemu gips odmierzyć trzeba. No i na tym się moja pomoc w zasadzie kończyła, bo nawet sam go mieszał i cegiełki skrupulatnie smarował budując komin.

teifoc zestaw do budowania

teifoc zestaw do budowania

teifoc zestaw do budowania

teifoc zestaw do budowania

Z tego co wiem ceny różne, w zależności od zestawu, od 40- 50 zł.
Według mnie pomysł na zabawkę bardzo fajny, z powodzeniem zamiast tradycyjnych klocków. A jak się Wam podoba? Znacie? 


Czytaj dalej...

5 niezbędnych zabawek, które starczą Ci na długo

jakie zabawki warto kupic dziecku

To nieprawda, że 2 i 7 letnie dzieci nie mogą bawić się tymi samymi zabawkami. Są takie, które uwielbiają dzieci w różnym i jeśli je kupisz starczą na bardzo długo. Jednym słowem wychodzą najbardziej ekonomicznie i są "pewniakami". Nie ma możliwości, że się nie spodobają, a im wcześniej je kupisz, tym dłużej Ci posłużą. Moje dzieci maja 2,5 i 6 lat i tymi akurat bawią się obaj. Oto 5 sprawdzonych zabawek, które warto mieć.

1. Klocki
lego zabawka ktora warto miec
Uwielbiają je wszystkie dzieci, i chłopcy i dziewczynki. To jest zabawkowy "must have". Tymi samymi mogą się bawić już roczne dzieci, jak i siedmiolatek jeszcze zechce, chociaż taki to już będzie wolał klasyczne lego. Jak widać w naszej kolekcji dominuje Duplo, także w postaci aut. Można zestaw klocków kupić nawet za 20-30 zł, polecam zainwestować jednak w Lego Duplo. Są nie do zdarcia, spokojnie przetrwają wszystkie sprawdziany odporności, wielu dzieci, a potem zawsze możesz je sprzedać na allegro.
Klocki drewniane są jednakowo przydatne, a fajny spory zestaw kupisz już za 40 zł. Konieczne dla małego budowlańca.
klocki zabawka must have
2. Pojazdy

Auta,  ciężarówki, wyścigówki, maszyny budowlane, samoloty, po prostu wszelkie pojazdy. Niezbędna pozycja na chłopięcej liście. Tu nasza kolekcja resorówek, ale większe śmieciarki, wozy strażackie czy wywrotki są jak najbardziej niezastąpione w piaskownicy i poza nią. A wydające dźwięki karetki, policje i straże to prawdziwa gratka dla małego urwisa.

zabawki ktore musisz kupic

3. Ciastolina

Jak byłam dzieckiem była tylko zwykła plastelina, która nijak się nie ma do tego wynalazku. Cuda można z tego robić, a żeby posłużyła na dłużej trzeba pamiętać o szczelnym zamykaniu, bo łatwo zasycha. Ale nie ma tego złego, bo dzięki temu przynajmniej łatwo ją usunąć z dywanu:)
Zestawów jest cała masa, można robić babeczki, cukierki, plac budowy, cegły, asfalt, zoo... co dusza zapragnie. Zabawka uniwersalna dla chłopców i dziewczynek w różnym wieku. Zestawy w różnych cenach na każdą kieszeń, nie trzeba od razu kupować Play-Doh, są także tańsze, często pojawiają się w Biedronce i też są dobre. Do posiadanych foremek oczywiście można dokupić samą ciastolinę, która nie jest droga, a nie ma siły, nawet najlepiej przechowywana nie przetrwa 7 lat! Osobiście polecam nie dawać dziecku wszystkich kolorów na raz, bo w rękach zdolnego dwulatka i tak powstanie jeden.

ciastolina zabawka must have

ciastolina dla dzieci w kazdym wieku

zabawki ktore warto kupic

ciastolina zabawka ktora warto kupic

4. Zabawki interaktywne

zabawki interaktywne karotkaI wcale nie ma tu na myśli kostek interaktywnych, gadających piesków, czy misiów opowiadających bajki. Takie zabawki szybko pójdą w kąt, a przynajmniej szybciej niż takie. A mowa tu o takich z tak zwanym magic-penem, piórem, które dziecko może obsługiwać. U nas sprawdziły się te co widać. Karotka, z gadającą marchewką kupiona za nie całe 30 zł w Biedronce to udany zakup. Są różne zestawy, ale ten ma tekturowe, grubsze kartoniki, więc bardziej wytrzymałe dla bezlitosnego malucha, który ma frajdę w naciskaniu. Dla starszego natomiast pomocny gadżet w nauce czytania.

Seria książeczek z mówiącym głosem Macieja Stuhra piórem, to też nasz hit. Książeczki swego czasu były dostępne w kioskach ruchu, można je  było nabyć za 10 zł za sztukę, są ładne i solidnie wydane, więc na wet jak nie mieliśmy pióra to już ze dwie mieliśmy w kolekcji. Pióro z książeczka za jakieś 40 zł dostaliśmy, więc komplet jest. Obaj lubią sobie czytać w ten sposób, a świetnym pomysłem jest, że nie tylko czytany jest tekst, ale wydawane są odgłosy jak np. skrzypienie drzwi, odgłosy zwierząt itp. oraz piosenka na końcu bajki. Świetne dla 1,5 rocznego malucha, a 7 letnie dziecko też się pobawi i bajki posłucha.
Wniosek, że nie wszystkie interaktywne zabawki muszą być drogie, żeby na prawdę były warte zakupu.

ksiazeczki zabawki interaktywne ktore warto kupic

ksiazeczki interaktywne

5. Tory i pociągi

Ewentualnie w opcji drogi i auta, ale które dziecko nie lubi zabawy w układanie torów. Drewniane, z których można dobierać zestawy można kupić w Ikei i ToysRus i oba o dziwo pasują do siebie. Bardzo udana zabawka, która dosyć późno do nas trafiła, bo jak młodszy Urwis miał ponad rok, a okazało się że starszemu strasznie się spodobała. Także na długo i plusem jest to, że można sukcesywnie kompletować.

tory i pociagi drewniane

Drugi rodzaj naszych torów to znowu kolejka Duplo. Minusem jest cena, ale za to sama jeździ, jest nie do zdarcia, no i można potem sprzedać. Sama kupowałam używane tory na allegro, żeby było ich więcej niż w zestawie. Z całą pewnością jest to nasz kolejny top one, w śród zabawek.

tory i pociagi lego duplo

A jakie są Wasze typy? Co lubią Wasze pociechy i co jest waszym zabawkowym "must have"?




Czytaj dalej...
BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy