Moja kolekcja

moja kolekcja perfum

Moja kolekcja perfum ciągle się zmienia i ewoluuje. Chhociaż ostatnio w dobrą stronę, bo ilość flaszeczek maleje. A jakiś rok temu zaczynały już same wychodzić z szafki. Teraz na szczęście trzymam je w ryzach i nie pozwalam się rozprzestrzeniać, ani nadmiernie rozmnażać.  Ostatnią butelką, jakiej się pozbyłam była Signorina Salvadore Ferragamo EDP.

signorina salvadore ferragamo

Zapach w prawdzie słodki, z natury tych nieszkodliwych, z początku mi się spodobał, jednak w trakcie używania zniechecił. Nie takiej, śmietankowej słodyczy szukam. Odzywa sie znowu ta jadalna nuta ze slodkościami, za którą nie przepadam, chociaż wersja Eau de Parfum, którą miałam i tak znacznie bardziej mi odpowiadała niż Eau de Toilette, w której liczi mnie odrzuca. Zużyłam tyle co widać, reszty roztropnie się pozbyłam, by codziennie nie mierzyć ile mi jeszcze zostało.


Dolce Vita Dior, Armani Si

Na początek przedstawiam moich faworytów Dolce Vita Diora i Si Armaniego. Dolce Vita znam od 20 lat, pamiętam jak wyszły w gazecie z miniaturkami perfum. Były w pierwszym numerze za parę złotych. Moja mam do dziś ma pusty już oczywiście flakonik po nich i do dziś żałujemy, a zwłaszcza ja, że nie namówiłam jej, żeby wykupić cały nakład tego numeru z kiosku. Eh... Miałabym co używać, a jak nie to nieźle bym się dorobiła na wersji sprzed reformulacji. Według znawców zostały obdarte z piękna, ale ja niestety nie potrafię dokładnie określić czy aż tak odbiegają od pierwotnej wersji. Może ewentualnie są mnij korzenne jeśli już miałabym znaleźć różnicę. Nawet jeśli dla wielbicieli tamtych Dolce Vita ta po zmianie jest słaba, to na swoje wytłumaczenie uwielbieniem tej dodam, że wtedy byłam dzieckiem i nie pamiętam ich na tyle, by wyodrębnić poszczególne nuty. Dla mnie ładne były i piękne nadal są i mimo, że perfumy mi się podobały to kojarzyły mi się ze "starszą panią" czyli taką po 30-tce. Więc po prostu do nich zestarzałam się. Ot co.
Si Armaniego. Oczywiście reklama dźwignią handlu. Do przetestowania tych perfum zachęciła mnie reklama z Cate Blanchett. Uwielbiam ją, chociaż jakby mi się nie spodobały to bym ich nie kupiła. A mimo wszystko nie połasiłam się na zakup w ciemno, bo według mnie są za drogie.  Zwłaszcza, że Orsay L'Or de Say Celebration są według mnie bardzo podobne i tanie jak barszcz w stosunku do Si. Jeśli ktoś szuka tańszego zamiennika to polecam testy. Zdefiniowałabym je jako połączenie szypru i róży z porzeczką. W gruncie rzeczy nastawione na komercję, bo nie powinny budzić skrajnego odrzucenia, są raczej w stylu tych, co da się lubić.

shakira s eau florale, givenchy hot couture, amethyst lalique

Teraz czas na owocki. Hot Couture Givenchy EDT to nic innego jak pieprzne malinki z piżmem. U mnie dosyć szybko wyłazi piżmo, ale je lubię. Shakira S by Shakira Eau Florale to waniliowa malinka. To śliczny zapach i można bardzo tanio kupić, to moja druga buteleczka, a to mi się nigdy nie zdarzyło tej pory. I Amethyst Laligue. Jerzynki z piżmem, bardzo ładne, znacznie lepsze od porównywanej z nim Jeanne Couture Lanvina. Butelka w dodatku przepiękna, cena 100 zł/100ml w perfumerii internetowej, więc bardzo przystępnie.


drop of rose dkny, green tea arden, marry me lanvin

Typowe letniaki. Drop of Rose DKNY, to taka faktycznie kropla wody z różą, orzeźwiająca i letnia, bardzo podobna do Paul Smith Rose. Green Tea Arden nie trzeba przedstawiać, chyba każdy je zna, chociaż ostatnimi czasy zielona herbatka nieco mnie gryzła, co widać z resztą po zużyciu:)
Marry Me Lanvina  zauroczyłam się przy pierwszym powąchaniu, teraz już meczę tą połówkę butelki i jak się zrobi cieplej to wypsikam. Jakoś trywialnie zaczęło mi się kojarzyć, dobre dla młodziutkiej podfruwajki. To dziwne, ale podobają mi się na nadgarstku, ale nie lubię ich używać globalnie.

miss dior, stardust oriflame, diamonds next

Szyperki kochane, zreszta szypr bardzo lubię, co zresztą widać po Si. Diamonds Next to ponoć zamiennik Coco Mademoiselle Chanel. Stardust nowość Oriflame to natomiast bliźniak  Miss Dior właśnie. A sama Panna Dior, nic dodać nic ująć, kupiona dzięki Natalie Portman i Janis Joplin na dodatek w rewelacyjnej reklamie:) I znów specjaliści od reklamy mogą być z siebie dumni, a sam zapach szalenie lubię. Szypry to również perfumy masowe, nie sposób ich nie lubić.


insolence guerlain, ivorie balmain, vanille&narcisse l'occitane

Insolence Guerlain EDP. To rzekomy fiołek. Rzekomy, bo dla mnie co prawda fiolkami to pachnie, ale ogrodek w kwietniu, jednak to oryginalny zapach. Niestety mi bardziej odpowiada Insolence w wersji EDT. Tam to jest świdrująca malina na prochach, która przechodzi w tego niby fiołka i pudrowieje w cudowny sposób. Tu brak tego początku niweluje całą przyjemność używania dla mojego nosa. Ivoire Balmain to mydełko luksusowe i puder. Nie byle tandetny proszek do prania, czy odświeżacz w spreju. To mydło w cudownej postaci z pudrową otoczką. Vanille & Narcisse L'Occitane to miniaturka z któregoś z kosmetycznych boxów. Trafiła jednak w mój gust słodyczą wanilli i pudrowością irysa, na pełny flakon się jednak nie zdecyduję.

volare oriflame, premiere luxe avon, my name trussardi

Delikatne i kobiece. Volare Oriflame to klasyczny zamiennik Tresor Lancome. Za tą cenę mi wystarczy, a jest bardzo trwały. Aktualna buteleczka czyli pąk róż śliczna, zachowam sobie po zużyciu. Bvlgari pour Femme podobne do Petits et Mamans  tej samej marki. Pachną troszkę jak puder dla dzieci, delikatne kobiece, trwałe. Niestety mało słodkie dla mojego nosa.
My Name Trussardi to pudrowy bez. Dokładnie czuję bez, ale delikatny, subtelny, nie taki co zabija jak w Champs Elyses Guerlain. Tutaj mamy bez, który zamienia się w piżmo, mydło i puderek.

knowing estee lauder, glamour chic bourjois, premiere luxe avon

Knowing Estee Lauder to prezent. Kiedy go dostałam raczej mnie zmroziło, niż zachwyciło, teraz już go toleruję. Niestety nie na co dzień tylko na wieczór, na wyjścia, a takich nie mam za wiele  w ostatnim czasie. Powoli do niego dorastam, bardzo ciężki zapach.
Glamour Chic Bourjois to piżmo w typie Next Cashmere. Pasuje do wełnianych swetrów i płaszczy, może dlatego robi u mnie raczej za odświeżacz do szafy,a nie za perfumy.
Premiere Luxe Avon, pierwsza faza zapachu to dla mnie guma Donald, co 20 lat temu była w każdym sklepie. Może to zboczone porównanie, ale potem jak wyłazi bardziej duszna ta cała biała gardenia to już mniej mi się podoba. Nut jadalnych nie czuję no z wyjątkiem tej gumy do żucia, chociaż ponoć są.

f for fascinating ferragamo, incadessence, in bloom avon

Ta trójeczka, a mianowicie F for Fascinating Salvadore Ferragamo, Avon In Bloom i Avon Incadessence to proszę o wybaczenie dla miłośników, ale została moimi odświeżaczami do łazienki. F for Fascinating jest zbyt świeże w drażniący mnie sposób. Nie odczuwam nim żadnej fascynacji, chociaż jak miałam próbkę wydawały mi się zupełnie inne, może bardziej orientalne. Niemniej jednak kupiłam w super promocji za 40 zł, więc już nie odsprzedawałam.
Avon Incadessence to miłość moja sprzed prawie 15 lat, ale już mi minęła, kiedy w jakiejś groszowej ofercie ją kupiłam. Jednak dalej mi się podobają. Natomiast Avon In Bloom przeradza się po chwili w zapach proszku o dziwnym zapachu, no typowo do łazienki...


6 komentarzy :

  1. Wspaniała kolekcja. Pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Imponujący zbiór, w którym mnie osobiście chyba trudno byłoby się połapać ;) Sama używam przeważnie Green Tea Arden i jest to jeden z dosłownie czterech zapachów na mojej półce - na co dzień stosuję jedynie dobry antyperspirant ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc mam w końcu zamiar go nieco ograniczyć:)

      Usuń
  3. Imponująca kolekcja - robi wrażenie :) U mnie obecnie trzy zapachy Marc Jacobs - Daisy, Diesel - Loverdose, oraz Escada. Z Twojej listy uwielbiam Miss Dior i Bvlgari. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja kolekcja zamyka się ilością ok. 280 pełnowymiarowych opakowań (50-100ml)i ok. 450 miniatur. Część moich miniatur pochodzi sprzed 20 lat, kiedy w kioskach były gazetki z miniaturkami... :-) Jak Twoja Dolce Vita. Z Twoich zapachów (ze zdjęć) mam 4, a "przytuliłabym do serca" Hot Couture Givenchy... :-) Dolce Vita Diora mam w planach zakupowych, ale już każda kolejna butelka w moim domu to wyzwanie... :-(

    OdpowiedzUsuń

Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.

BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy