Co daje i co ogranicza bycie matką

wady i zalety macierzynstwa

Pamiętasz jeszcze czasy zanim zostałaś mamą? Jak wyglądało Twoje życie, kiedy nie spoczywał na Tobie obowiązek wychowania drugiego człowieka? Kiedy nie ponosiłaś za nikogo prócz siebie odpowiedzialności? Kiedy ta mała istota nie zdominowała całkowicie Twojego świata i życia, stając się mimowolnie lub z całkowitą premedytacją jego centrum?
Ja już chyba nie pamiętam... To znaczy pamiętam  na tyle, że kiedyś było inaczej, ale jest to dla mnie całkowitą abstrakcją. Zastanawiam się jak mijał mi czas, kiedy go miałam całe mnóstwo wyłącznie dla siebie? Jak mogłam marnować tyle czasu, nawet nie wiem na co, kiedy go mogłam lepiej wykorzystać, a dziś zwyczajnie nie mam na to możliwości.

Nigdy nie byłam straszną fanką macierzyństwa, nie miałam wcześniej do czynienia z dziećmi, nie opiekowałam się żadnym, nie zmieniałam pieluchy. Jeden raz miałam na rękach  2-miesięczne niemowlę kuzynki, to potem przez 4 dni miałam zakwasy w bicepsie tak się cała spięłam ze strachu, że mogę zrobić m u krzywdę. Jednym słowem, niekoniecznie widziałam się w roli matki, a przynajmniej za wiele nad tym nie myślałam. Dzieci niezbyt mnie interesowały, czy fascynowały, za to kojarzyły się z bałaganem i hałasem. I dalej mi się tak kojarzą. tylko w pozytywnym znaczeniu rzecz jasna:)

Dla wielu nie planujących być rodzicem osób posiadanie dziecka wiąże się z ograniczeniem jego wolności. Tylko czym ta wolność jest? Że możesz robić to na co masz ochotę, kiedy masz ochotę, leżeć do południa w sobotę, a nie zrywać się o świcie? Jeśli to są wyznaczniki wolności to rzeczywiście dziecko ogranicza. A ile daje? To już mogą docenić wyłącznie rodzice, bo jak rozmawiać z przysłowiowym ślepym o kolorach? Macierzyństwo jest jednym z niewielu doświadczeń, które trzeba przeżyć, żeby docenić. Miłość bezinteresowna. Chyba te dwa słowa najbliżej je definiują. Nikt nie kocha bardziej bezinteresownie niż rodzic swoje dziecko. Czy dziecko kocha bezinteresownie tu można polemizować, ale uśmiech swojego dziecka, wyciągnięte małe rączki i "kocham Cię mamo" są najlepszą nagrodą, która rekompensuje wszystko.

Dziś wiem, że życie bez dzieci byłoby beztroskie, lżejsze, łatwiejsze, pozbawione ciężkiego balastu poczucia odpowiedzialności, strachu o nie. Strachu, który nigdy nie minie, będzie mi towarzyszył do końca życia. Strachu, o ich zdrowie i szczęście. Jako matka chyba bym nie udźwignęła, gdyby ich coś niedobrego spotkało. Chciałabym ich ochronić przed wszystkim co złe, całym podłym światem i jego nieszczęściami. Szkoda, że nie można wziąć wszystkiego na siebie byle tylko dziecku było jak najlepiej... Czasami ta troska aż przygniata. Chciałabym móc beztrosko patrzeć jak rosną, w jakiś cudowny sposób w ogóle się nie przejmując i nie martwiąc.
Ale wiem też, że bez dzieci byłoby puste, bez takiego ogromu miłości jaki one dają pozbawione głębszego sensu. Bo przecież to dzieci są sensem życia, a macierzyństwo najważniejszą w nim rolą, która kształtuje także jako człowieka. Nie będąc matką, nie byłabym tym samym człowiekiem, którym jestem. Może bardziej beztroskim, bardziej wolnym, ale człowiekiem płytkim, bardziej samolubnym i jednak niespełnionym.

1 komentarz :

  1. Ja bez dziecka byłabym zdecydowanie bardziej samolubna. Tak to widzę własnie. dzięki niemu jestem lepsza :) Bardziej empatyczna, radosna, troskliwa :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.

BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy