Tak, kupowanie perfum w cimno to głupota i trudno się z tym nie zgodzić. Jeśli nigdy Ci się to nie przytrafiło, ani tym bardziej nie kusiło to gratuluję. Ja jako perfumomaniaczka miałam sporo takich epizodów...
Znajduję perfumy, analizuję nuty zapachowe, siedzę na fragrantica.pl, czytam opinie po różnych portalach, recenzje i już czuję...,a nawet wiem, że to są TE, to jest MÓJ zapach. Nie mam czasu latać po perfumeriach, wąchać, sprawdzać, albo nawet nie mam jak, bo nie są dostępne stacjonarnie Nie ma jak przetestować, a w perfumerii internetowej są w takiej okazyjnej cenie. Może kupić próbkę? Niee, nie opłaca się płacić za przesyłkę, szkoda zachodu i czasu. Biorę w ciemno! Najlepiej całą setkę! W końcu tak bardziej się opłaca, a skoro to jest MÓJ zapach to koniecznie duża butla musi być. Euforia pomieszana z niepewnością trwa... aż do przyjścia kuriera... Fuck. Znowu. Nigdy więcej! Aż do następnego razu. To trochę jak z uzależnieniem od hazardu, że tym razem na pewno wygram...
Teraz już rozsądek zwycięża. W końcu ile butelek można od razu wystawiać na allegro, by się ich pozbyć? A zaznaczam, że każde nie pasujące mi puszczam dalej w obieg, nie magazynuję.
Zaczęłam od wspomnianego TU Shine Salvadore Ferragamo. Dziś już nawet nie pamiętam jak pachniał, tylko kojarzę, że śmierdział mi proszkiem do prania. W sumie lubię mydlane zapachy, ale ten mi jakoś nie leżał, więc sprzedałam.
Potem były 5th Avenue Elizabeth Arden. Recenzje miały bardzo przychylne, a wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie lubię w perfumach czekolady. Kolejną straszną pomyłką były Nina L'Elixir Niny Ricci, miało być jabłuszko w karmelu w wersji hot, a wyszedł lakier do włosów w wersji not. Fancy J. Simpson i jej karmel też zawodzi. Próbki (na szczęście tylko próbki!) innych w typie gourmand np. Lancome La Vie Est Belle czy Jimmy Choo tylko mnie utwierdziły w przekonaniu, że wszystkie te toffi i pralinki są wspaniałe, ale do jedzenia, nie w perfumach.
W końcu trafiłam na coś, co mi w miarę się spodobało, a były to Marry Me Lanvina. Tym samym rozpoczęła się era poszukiwania zapachów z nutą róży, na zmianę z białym kwieciem. I się zaczęło dopiero... Najgorszą moją porażką były Baby Doll YSL, gdzie zamiast słodyczy i róży w tle, czuje plastikowego grejpfruta. Nie zrażam się jednak i trafiam na Ghosta o zapachu nadzienia z pączków, które zbyt długo się smażyły. Czarę goryczy co do istoty róży w perfumach przelewa Rock'n Rose Couture Valentino , który nasuwa mi skojarzenia z środkiem przeciw molom zalatującym z futra wiekowej damy, zamiast pociągającej róży. Różę, którą toleruję na letnie dni znajduję dopiero w DKNY Drop of Rose, bardzo podobnym zresztą do Paul Smith Rose i Oriflame Volare tańszą wersją Tresor Lancome.
Po trafionym Amethyst Lalique i jego jerzynowym zagajniku, zaczynam przygodę z owocami, zwłaszcza malinami. I tu bardziej mi się powodzi, bo trafiam na kilka perełek, które bardzo lubię: Hot Couture Givenchy, S by Shakira Eau Florale, Tresor Midnight Rose Lancome. Tego ostatniego nabywam tylko próbkę, a kupuję Jeanne Lanvina, które zużywałam, ale z radością je kończę, gdyż do szału mnie doprowadza jego brak trwałości i coś mi zaczyna w nim gryźć, ale jeszcze nie wiem co, podobnie jak przypadku Gucci II.
Dowiaduję się po nie udanej przygodzie z Bright Crystal Versace, że nie lubię w perfumach piwonii i nut wodnych. Potwierdza to Sasha Benefit, Aquamarine Shakiry i miniaturka Acqua Cavalliego, którą mam z Glossy Boxa. Wyłazi na mnie drapiąca, ostra jak na mój gust niemal męska nuta. Podobnie mam z 1881 Cerruti, Circus Fantasy Britney Spears, Guess i F for Fascinating Ferragamo.
Trudnym tematem są też kwiaty. W Champs Elysses Guerlaina wykańcza mnie bez, w Intimately Beckhamów dusi tuberoza, a Nuxe Prodigieux nie podoba mi się nawet w połowie tak jak słynny olejek.
Niekwestionowanym zwycięzcą zakupów w ciemno było Miss Dior. Chociaż może nie do końca tak w ciemno, bo wiedziałam, że są w typie Coco Mademoiselle i znałam starszą wersję Miss Dior Cherie. Kupiłam je jednak po obejrzeniu reklamy z Natalie Portman, uwiodła mnie całkowicie i perfumy też.
http://beemammy.blogspot.com/2016/02/perfumy-moja-sabosc.html?m=0
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.