Czy spotkałaś na swej rodzicielskiej drodze "doradców wychowawczych", krytykantów, którzy wiedzą lepiej, lub tylko czekają, by skrytykować Ciebie lub twoje metody?
Najczęściej najmądrzejsi co do wychowywania dzieci są Ci co ich nie nie mają, albo mają już tak dorosłe, że gdzieś umknęło im ich dzieciństwo, ale takie są też inne matki. Uważają, że ich "dobre rady" czy opinie są obiektywną wytyczną, z którą mają się liczyć świeżo upieczeni rodzice. Tacy najlepiej wiedzą jak dbać o dziecko, jak przystawiać do piersi, jak oduczyć smoczka, jak długo karmić, jak usypiać dziecko, czy wolno spać z dzieckiem, czym karmić dziecko, jak leczyć dziecko, jak wychować dziecko, czemu dziecko nie słucha, w gruncie rzeczy co Ty jako matka robisz nie tak? Można by tak wymieniać bez końca.
Młoda matka przejeta rolą chce być we wszystkim najlepsza, książkowo wychować dziecko, nikogo nie urazić odmiennym zdaniem, żeby nie narazić się na krytykę, najlepiej tak, żeby wszystkim wszystko pasowało. Przynajmniej ja tak miałam na początku przy pierwszym urwisie. Teraz wiem, że każdą taką radę czy opinię niech sobie wszyscy wsadzą głęboko do gardła. Nie ma jednego rozwiązania, jednej dobrej drogi. Dużo zależy od dziecka, jego charakteru. Na niektóre pytania odpowiedzi musi matka znaleźć samodzielnie, czasem błędne, czasem obarczone pewnymi niepowodzeniami.To trochę tak, jak z wiekiem odpowiednim na urodzenie dziecka. Nie ma takiego. Jak masz 20 lat jesteś za młoda, jak masz 25 ledwie zaczęłaś pracę, jak masz 30 rozwijasz karierę, a jak masz 40 jesteś za stara. Zawsze znajdzie się ktoś co Ci powie lub pomyśli, że mogłaś pomyśleć o tym wcześniej, albo że powinnaś zaczekać. Jak urodziłam pierwsze dziecko miałam 24 lata, żadna koleżanka mi nie zazdrościła tego faktu, nie podziwiała odwagi, a raczej współczuły, że już skracam sobie młodość i niezależność. Dopiero teraz o tym myślą, żeby zdążyć zanim ich czas upłynie.
Wtedy zrozumiałam, że te mądrości wynikają z niedoświadczenia, z tego, że nie mają zielonego pojęcia jak to może być, kiedy mała istotka staje się Twoim całym światem. I niech zdanie w stylu "ja to bym dziecka jeszcze nie chciała" inteligentna osoba powinna zachować dla siebie przy młodej mamie.
Potem w wielu sytuacjach stykając się z rozbieżnymi zdaniami na różne tematy, zrozumiałam, że na większość kwestii nie ma "złotej rady", którą można wprowadzić w życie za pomocą pstryknięcia palcami. Tak samo dotarło do mnie, że licząc się z opinią każdego, nie ważne czy lekarza, mamy, teściowej, czy sąsiadki, nie dogodzisz nikomu. Krytyka czyha na Ciebie na każdym kroku, może być wrost, albo poza plecami.
O tym, że nawet ktoś, kogo uważasz za autorytet może się mylić przekonałam się kiedy lekarka w przychodni powiedziała mi, że dziecko powinno mieć smoczek, a jeśli nie chce to powinnam mu go przywiązać na gumce do uszu. Wspaniała rada, dziękuję. Inna natomiast kazała mi wyjechać na trzy dni, żeby oduczyć dziecko od ssania piersi. Wspaniała rada, ciekawe, która matka z niej skorzysta...
Ile ludzi tyle podejść...
Nie karmisz piersią to co z Ciebie za matka? Karmisz kilka miesięcy czemu tak krótko? Jak nie daj Boże przekroczysz rok, czy półtora to jesteś nienormalna. Śpisz z dzieckiem to też oszalałaś, nie weźmiesz do łóżka a ono płacze jesteś nie czuła. Puszczasz wcześnie do żłobka jak możesz nie żal Ci? Nie puszczasz wcale to jesteś nadopiekuńcza.
Każdy ma prawo do swojego zdania, ale Ty musisz patrzeć wyłącznie na dwie osoby siebie i swoje dziecko. Niestety ośmielę sie powiedzieć, że nawet jego tata nie ma prawa o wielu rzeczach decydować. Nie on karmi cyckiem, nie on zapewne w nocy wstaje, przewija, nie jego kariery zawodowej dotyczą Twoje decyzje. Na te dylematy nie ma jednego słusznego roziwązania.
Denerwują mnie wypowiedzi, że matka się ogranicza zostając z dzieckiem, że poświęca sìę jemu, nie pracy dając się zamknąć w domu. To jej wybór, nie przymusowe więzienie. Czy lepiej po 10 godzin nie widywać dzinnie dziecka i tyle mu poświęcić czasu co położyć je spać przeczytawszy wcześniej bajkę? Za parę lat dziecko wyrośnie i nawet ta bajka mu nie będzie potrzebna, teraz na pwno woli oglądać mamę dłużej niż dwie godziny dziennie, która w tym czasie jeszcze robi kolację, prasuje i sprząta. Tak samo denerwuje mnie krytyka, że ktoś puszcza dzieckk do żłobka czy zatrudnia opiekunkę. Wracasz do pracy, bo czujesz, że ograniczenie się do dziecięcego świata na kilka lat matki sprawi, że utrudni Ci to pracę, albo po prostu nie czujesz się w tym dobrze? To też Twoja decyzja.
Nikt nie ma prawa Cię za to krytykować, tak samo jak Ty nie możesz krytykować matki, która zdecydowała inaczej. Niestety często się to zdarza, matki z łatwością krytykują decyzję innych, a szkoda. Jednak powiedzenie, że "kobieta kobiecie największym wrogiem" nie jest wyssane z palca. Każda daje tyle z siebie tyle, ile uważa za stosowne. Poświęca tyle czasu dziecku, ile może lub chce. Znajoma wraca po pół roku do pracy. Nie zazdroszczę jej, ale rozumiem. Musi to wraca, a jakby chciała, też bym zrozumiała. Wiele wyborów niestety nie zależy tylko od naszych chciejstw, czasem na decyzję wpływają warunki finansowe, zdrowie dzieci lub inne względy.
To Ty jesteś matką i Ty decydujesz. Sztuką jest nie dać się czasem sprowokować, by nie narobić sobie wrogów, kiedy czasem i obcy czują sie nieupoważnieni dawać rady, czy dla dziecka nie jest za ciepło, za zimno, przykryć, odkryć, nosić , nie nosić. Znam wiele przypadków, że własne zdanie matki zrobiło wroga z teściowej, a przecież matka ma prawo decydować o swoim dziecku. Teściowa już miała taką sznsę. Nie daj sie, słuchaj siebie. Najlepsza rada jaką można dać mamie to taka, żeby nie słuchała wszystkich rad, tylko robiła tak jak czuje, jak karze jej intuicja. I co najważniejsze miała głęboko gdzieś komentarze i to czy komukolwiek, prócz własnego dziecka dogodzi.
Oj tak młoda, niedoświadczona matka to łakomy kąsek dla samozwańczych doradców laktacyjnych i położnych, domorosłych pedagogów, logopedów amatorów i niedoszłych ordynatorów oddziału pediatrii ;) na szczęście młodą niedoświadczoną mamą jest się tylko raz i przy drugim dziecku już łatwiej nie przejmować się tymi wszystkimi radami :)
OdpowiedzUsuńOj tak, drugie dziecko uodparnia na wszelaką krytykę
UsuńNigdy nie dogodzimy całemu światu. A będąc matkami jesteśmy jeszcze bardziej narażone na bycie ocenianymi. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą i tak wszystko rozplanować, żeby cała rodzina funkcjonowała sprawnie i szczęśliwie. :)
OdpowiedzUsuń