Kanebo Sensai fluid lasting finish velvet vs. Lancome teint Idole ultra 24h - porównanie podkładów

kanebo sensai fluid lasting finish velvet lancome idole ultra 24h


Dlaczego pisze akurat o tych dwóch podkładach? Bo do niedawna byli to dwaj moi niekwestionowani ulubieńcy. Do niedawna, bo spotkali się z jeszcze lepszą konkurencją, ale to temat na osobny post. W zasadzie dla mnie te podkłady są bardzo porównywalne jakością i trwałością (no i co za tym idzie także ceną). Gdybym miała wybrać jeden, byłoby mi bardzo ciężko, bo oba są warte uwagi. A więc po kolei...

 lancome teint idole ultra 24h

kanebo sensai fluid lasting finish velvet lancome teint idole ultra 24h
kanebo sensai fluid lasting finish velvet lancome idole ultra 24h


Lancome teint Idole ultra 24h
Cena regularna to 179zł, ale kupiłam go znacznie taniej.
Moje kolory to Bourjois Healthy mix 52 vanillia, Estee Lauder dłubie Wera 2n1, albo Revlon ColorStay 180. Lancome wybrałam kolor to 02 lys rose, który z całą pewnością dla miłośniczek żółtych tonów będzie za różowy. Niestety kolor 03 biegle daphane jest ciut za ciemny, a 01 raczej za jasny, a mnie kolory wpadające w róż mniej przeszkadzają niż skrajnie żółte, a najbardziej odpowiadają mi tzw. neutralne tony. Wybór jasnych kolorów w przypadku tego podkładu jest niestety bardzo ograniczony.
Podkład ma zapach, który uwielbiam i dla mnie to akurat zdecydowana zaleta tego podkładu. Według mnie pachnie drogo, rodzajem pudrowych perfum z początkową nutą alkoholu, która szybko się ulatnia. Może to nie brzmi zachęcająco, ale jak ktoś lubi pudrowe zapachy to mu podpasuje, zwłaszcza, że czuć go najbardziej przy nakładaniu chociaż całkowicie się nie ulatnia.
Jest dosyć gesty, ale nie ma problemu z jego aplikacją, bo łatwo się rozprowadza. Krycie ma dobre, na pewno nie należy do leciutkich podkładów.
Tworzy makijaż, daleko mu do podkładów typu BB, a dodam, że dla mnie Double Wear nie jest takim strasznym tynkiem, jak czasami opisują go. Z tych dwóch zdecydowanie wolę jednak Lancome, ale rzeczywiście podobieństwo tych dwóch jest wyraźne. Podobne krycie, trwałość, ta sama liga po prostu, tylko opakowanie znacznie lepsze, bo braku pompki przy DW nie umiem racjonalnie zrozumieć, no i inne są odczucia po nałożeniu na twarz. DW jest tłusty, twarz się świeci, trudniej sie rozprowadza niż Lancome, mimo iż jest rzadszy. Pod tym względem jest taki jak Clorstay, z którym się nie polubiłam kiedyś. Lancome jest bardziej aksamitny, daje właśnie takie wykończenie, gdzie puder to tylko dodatek, a nie niezbędnik, bo i nie zapycha co DW potrafi wykombinować.
Używałam go na zmianę z jego bratem Lancome teint Miracle, więc jeśli ktoś szuka lekkiego krycia i delikatniejszego efektu, to on się sprawdzi lepiej. Ja z nich dwóch bez zastanowienia wybrałabym znów Idole ultra 24h.
Trwałość nie jest zła, ale właśnie z powodu bardziej trwałych podkładów ten spadł z pozycji ulubieńca. Po całym dniu nie wyglada już tak ładnie jak po nałożeniu, a od podkładu z tej półki cenowej można dużo wymagać. Na pewno po 6 h wymaga użycia bibułki, mimo że nie mam przetłuszczającej się jakoś wybitnie cery.
Przy cerze bardzo suchej może robić uczucie ściągania, więc na pewno wymaga dobrego nawilżania.

kanebo sensai fluid lasting finish velvet

Kanebo Sensai fluid lasting finish velvet
Cena regularna to 189 zł, ale również można upolować za około 130.
Mój odcień to FV 202 soft beige i w tym wypadku jest to kolor dla mnie idealny, nie za żółty, nie za różowy, po prostu neutralny jasny beż. Wybór kolorów jest znacznie szerszy i łatwiej dobrać odpowiedni do swojej karnacji.
Podkład nie ma wyraźnego, charakterystycznego zapachu. Nie daje po nosie ani perfumami, ani farbą olejną. Po prostu neutralny i odpowiedni dla każdego.
Jest mniej gesty niż Lancome i jest też lżejszy, taki bardziej uniwersalny i przystępny, ale krycie ma niezłe.
Trwałością według mnie porównywalny, chociaż nie tak ciężki i bardziej wtapiającym się w cerę.
Wykończenie można rzeczywiście nazwać aksamitnym, bardzo w moim typie, nie ma efektu glow tylko ładnie wykończona buzia.
Absolutnie nie zapycha i nie szkodzi cerze.
Porównałabym go z Clarins everlasting foundation spf 15+, podobna konsystencja, trwałość, wykończenie, cena, tyle że Clarins pachnie świeżo ogorkowo, co akurat średnio mi leży.

kanebo sensai fluid lasting finish velvet lancome idole ultra 24h
Od lewej: Kanebo Sensai fluid lasting velvet kolor FV202,
Po prawej: Lancome teint idole ultra 24h kolor 03 Biege Daphane

Chyba mając do wyboru te oba podkłady zdecydowałabym się na ponowny zakup Kanebo, zwłaszcza przez lepsze dopasowanie kolorystyczne. Do niedawna był moim faworytem, a dlaczego już nie jest będzie następnym razem. Znacie? Lubicie? A jaki jest Wasz faworyt?

2 komentarze :

  1. Nie miałam okazji używać żadnego z tych podkładów, przeważnie to u mnie Maybeline, do którego już się przyzwyczaiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że nie używałam żadnego z tych podkładów. Próbowałam wielu, ale i tak wracałam do tego jedynego, którego używam od kilki lat. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.

BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy