Co ma wspólnego pranie z pozytywnym nastawieniem?

nauka pozytywnego myslenia

Sprawa jest prosta, żeby mieć porządek w łazience, nie może się tam walać sterta prania. A niestety często się wala. Nie, to nie to, że nie robię prania, po prostu jest to czynność, którą mogłabym określić jako "syzyfową pracę". Ledwo opróżnię łazienkę ze sterty rzeczy, która rośnie w zastraszającym tempie, to góra ta na powrót odrasta zanim zdążę się obejrzeć. Zazwyczaj to wygląda tak, że nie ma dnia, żeby suszarka nie stała rozłożona ze świeżo powieszonymi rzeczami, albo z tymi czekającymi na zdjęcie i nową porcją w łazience czekającą na wypranie. A nawet nie jedna, a dwie suszarki... Kiedy ja, dumna z siebie nadrabiam zaległości, opróżniając łazienkę z rozprzestrzeniającego się bałaganu i zapełniając nim wspomniane dwie suszarki, nie mija parę godzin, kiedy górka tych rzeczy na powrót odrasta. I tak w kółko...
Do czego zmierzam. Otóż podobnie mam z pozytywnym nastawieniem, zwłaszcza ostatnio. Sprzątam w głowie zawzięcie, porządkuję, zamiatam i niby jest ok, po czym na powrót zbiera się sterta brudów. 

Nie, nigdy nie byłam osoba użalającą się nad sobą, ach jak to mi źle, a jeśli już coś było nie tak, nie użalałam się nad sobą, zatruwając życie otoczeniu. Chociaż jak to kobieta, pewnie nie raz wyolbrzymiałam jakiś problem. Młody człowiek tak bardzo chce być dorosły, myśli, że kiedy decyduje się samemu o wszystkim, to jest się takim niezależnym, że nic nie będzie w stanie uprzykrzyć mu życia, że wszystkie jego problemy znikną, kiedy w końcu dorośnie. I tu takiego zbuntowanego nastolatka czeka głębokie rozczarowanie późniejszą rzeczywistością. Z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy tak na prawdę nie wiele go obchodziło, nie musiał decydować o niczym i nikim, martwiąc się jedynie swoją własną osobą.
Chociaż akurat moja zbuntowana natura tkwi gdzieś pośrodku, między tym, żeby ktoś za mnie rozwiązywał wszystkie kłopoty, a tym, że sama sobie ze wszystkim najlepiej poradzę. Nie ma lekko, łatwa w obsłudze nie jestem.

Jednak człowiek, kiedy dotyka go  coś na prawdę poważnego, dostrzega dopiero, jakie nieistotne drobiazgi go wcześniej martwiły. Czy nie jest tak, że jeśli masz dzieci, to myślisz, że wcześniej to było życie bez zmartwień, a dopiero teraz masz się czym (a raczej kim) martwić? Albo dzieci Ci nie chorują, dopóki nie zaczną chodzić do żłobka, albo przedszkola? Wtedy zaczyna się istny hard core, tydzień w przedszkolu dwa w domu, który dopiero teraz spędza Ci sen z powiek i wykańcza? Albo nagle okazuje się, że Twoje dzieci są obarczone, jakimś genetycznym cholerstwem, którego się nie da wyleczyć i nie wiesz jak Twoje życie ma wyglądać? Tak, wtedy zaczyna się prawdziwy problem i dociera do Ciebie, że nagle wszystkie Twoje największe problemy życiowe, które do tej pory miałaś nic nie znaczą.

Wiosna przyszła, ale wraz z nią moje pozytywne nastawienie niekoniecznie. Dzieci wyfrunęły z domów, place zabaw pękają w szwach, a ja patrzę na moje dzieci z obawą, porównując je do innych, doszukując się objawów i zadręczając. A co mi to daje? Nic, tylko łatwo powiedzieć, żeby cieszyć się dniem dzisiejszym i myśleć pozytywnie. Na zawołanie się nie da, ale pracować nad pozytywnym nastawieniem warto. Jak nie dla siebie to dla nich, żeby nie wyczuwały ponurych myśli matki. Tak jak z tym praniem, które w kółko się produkuje, trzeba odganiać smuty, czarne chmury, które co rusz kłębią się nad głową. Nawet, jeśli wracają i atakują ze wszystkich stron, nawet jeżeli za chwilę powrócą. Przecież prania robić nie przestanę tylko dlatego, ze trzeba je robić w kółko, na szczęście jest pralka. Tak samo z pozytywnym nastawieniem, walczę i sposób na pewno znajdę, choćby ma parę chwil.
A Wy macie jakieś sprawdzone sposoby?

15 komentarzy :

  1. Oj jak ja się z Tobą zgadzam...Ja każdego dnia myślę, że inni mają prawdziwe problemy, a moje to tylko pikuś...Dlatego staram się nie narzekać, chyba że mam PMS:P Wtedy narzekam na wszystko, ale to chyba takie normalne:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W koncu jestesmy tylko ludzmy kazdy moze miec gorszy dzien

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tobą w każdym calu. Ludzie czasem mają problemy przy których moje są naprawdę błahe dlatego zazwyczaj nie narzekam choć nie powiem czasem mi się zdarzy ale to chyba normalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również bardzo często się na tym łapie, że wyolbrzymiam problemy choć tak naprawdę przy cudzych problemach to jest pikuś.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Staram się nie narzekać :) i doceniać to co mam . Choć czasem nie jest lekko, jestem optymistką.

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja teżw tym roku jakoś tak niekoniecnzie pozytywnie jestem nastawiona mimo nadejścia wiosny kurcze..

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje nastawienie też różne, w dużej mierze uzależnione od pogody. Kiedy słońce wychodzi i trochę przygrzeje, to i mnie robi się jakoś lżej na duszy, mam więcej pozytywnej energii i jestem bardziej nakręcona do wszelkiego działania. Dziś akurat pochmurny dzień u nas, więc i ja spadek formy odnotowuję. Mam nadzieję, że znajdziesz w końcu jakiś naprawdę skuteczny sposób - i na pranie, i na dobry nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja się cieszę, że mam pralnię i to tam namiętnie za te drzwi wprost "rzucane" są ciuchy znoszone, a ja tylko wrzucam je do bębna, program odpowiedni uruchamiam i drzwi za sobą zamykam. Wieszać prania nie lubię. I to problem! Bo prać muszę czasami dwukrotnie nawet jak mi się coś cholerka zapomni :P
    Wiosna dopiero nadchodzi... mam nadzieję, że Twój dobry nastrój i pozytywne nastawienie do życia również :) zazieleni się niebawem, słońca będzie więcej.... i uśmiechu mam nadzieję również :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam tak samo z tym praniem, jedno nie zdąży wyschnąć, a tu drugie już trzeba robić. Z myślami w głowie jest podobnie, jedne myśli przeistaczam w czyny, a tu sto następnych myśli się pojawia :) Chyba za dużo myślę ;) A co do poprawy humoru, to myślę że może pomóc słoneczko, wyjścia na spacer, pogadanie z przyjaciółką, relaks, może jakiś masażyk albo winko :) Sama ostatnio przechodziłam przez takie załamanie, gdzie nic mi się nie chciało, nawet wstawać czy jeść. Ale powoli wraca mi energia. Tobie też tego życzę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, u mnie pranie nigdy nie jest związane z pozytywnym nastawieniem ;) Jeśli nie robię go codziennie (a szczerze tego nie znoszę), to zbierają się całe torby, które zalegają pralnię...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli choć trochę Cię zainteresowało co napisałam, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz, a na pewno zajrzę do Ciebie.

BeeMammy © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka edytowany przez BeeMammy