Przyznam się bez bicia. Jako panna młoda wcale nie byłam zachwycona perspektywą dzieci na swoim ślubie, ani na weselu. Tak, wiem jak to brzmi w ustach matki dwójki dzieci, ale taka jest prawda. Oczywiście, wtedy dzieci nie miałam, ba, nawet o ich mieniu na poważnie nie myślałam, ale nadal wychodzę z założenia, że dzieci na weselu nie są konieczne i niezbędne.
Co prawda dziś mój poziom tolerancji w ogólnym stosunku do dzieci (nie tylko moich) wzrósł z jakiś 10 do 110 %. Nie wiele mnie jest wstanie zaskoczyć, czy zdenerwować i dzieci na weselu mi nie przeszkadzają, a nawet rozumiem konieczność wzięcia dziecka i sama bym tak postąpiła. W końcu nie każdy ma z kim je zostawić, jeśli wesele jest daleko nie chce się z nim na dłużej rozstawać, albo ślub jest w najbliższej rodzinie i dziecko jest blisko związane z parą młodą. I o ile z jednym dzieckiem, dzisiaj każde wyjście wydaje mi się bezproblemowe, łatwe i przyjemne, o tyle z dwójką to już nie przelewki, zwłaszcza że moje dzieci są jednak na tyle żywe, że taka wyprawa z nimi to niesamowita lekcja cierpliwości i wytrzymałości (fizycznej i psychicznej) i odpuszczam sobie tą wątpliwą przyjemność, zwłaszcza że impreza dotyczy znajomych i odbywa się 10 km od nas. Dzieciom przez jeden wieczór nic się nie stanie, a matka zaliczy jakieś wyjście z mężem, a bez dzieci, pierwsze od... o kurczę nie wiem kiedy. Święto na całego, nic tylko szampana otwierać i fajerwerki puszczać;)
#1
Musza być na prawdę wyjątkowe dzieci, żeby w kościele grzecznie całą mszę wysiedziały. Standardowo są to biegi po kościele, sprawdzanie i testowanie akustyki, albo spacerki przed, jeśli pogoda dopisuje. Pół biedy jeśli wszystko odbywa się o cichu, bez pisków i krzyków, bo na prawdę mało fajne jak zawyje syrena w postaci dziecka w trakcie składania przysięgi małżeńskiej. Chyba żadna panna młoda nie miałaby na to ochoty.
#2
Wesele to ustawicznie pilnowanie plączących się pod nogami tańczących gości dzieci, które poza wkraczaniem na parkiet, lubią ganiać między stolikami. Pół biedy, jeśli nie mają w zwyczaju podjadania z cudzych talerzy i picia ze szklanek (bądź kieliszków). Cóż, a tacy co przyszli potańczyć będą średnio zadowoleni, musząc uważnie patrzeć wokół. Raczej mało popularne są animacje i rozrywki przygotowane specjalnie dla dzieci, chyba że się trafi jakaś potencjalna niania gromadząca towarzystwo wokół swojej osoby i organizując mu rozrywkę i odciążając tym samym rodziców.
#3
Kolejna sprawa to pilnowanie, żeby dziecko nie oddaliło się za daleko, nie wyszło i nie poszło sobie zupełnie nie zauważone przez innych gości. Byliśmy rok temu, co prawda na poprawinach, ale teren wokół sali nie był specjalnie zabezpieczony, dzieci goniły wokół, a tuż obok była rzeka, a z drugiej strony ruchliwa droga. Można się domyślić, że w kółko lataliśmy za młodym który gonił z dziećmi i go szukaliśmy, bo wiecznie znikał z oczu. Sama przyjemność latać po grząskiej trawie na szpilkach. Nie polecam.
#4
W zasadzie kumulacją i wnioskiem wcześniejszych punktów jest fakt, że rodzice idący z dziećmi, nie idą na takie wesele się pobawić, potańczyć, jeść, pić, rozmawiać, plotkować czy obgadywać towarzystwo (co kto woli). Nadrzędnym celem takiego wesela jest pilnowanie dzieci, by nie zginęły, nie przeszkadzały, nie narobiły wstydu itd. No chyba, ze mamy do czynienia ze szczególnie grzecznymi przypadkami, wtedy nam nic nie straszne.
#5
Zarwana nocka przez maluchy to średni pomysł. W prawdzie przypadki są różne, bo byłam na weselu, gdzie dziecko poszło spać o 21 i w wózku przy dźwiękach orkiestry spało w najlepsze, ale są dzieci, które spać nie pójdą, a rozreguluje je to całkowicie. Jasne, ślub jest raz, ale czy warto się stresować, jeśli nie trzeba?
Ja byłam na trzech weselach w swoim życiu i na wszystkich trzech z dzieckiem, z tym że na dwóch z nich dziecko miałam jeszcze w brzuchu :)
OdpowiedzUsuńAle generalnie nie jestem w ogóle fanką weselnych zabaw, więc zawsze szybko się z takich imprez zmywamy :)
Nam jeszcze ani razu nie udało się zabrać Oliśka na wesele...i szczerze chyba bym się nie odważyła póki co...z jego temperamentem...;p
OdpowiedzUsuńO tak, dużo zależy od temperamentu dziecka
UsuńJa miałam wesele z dzieckiem..miałam p.nianie - która opiekowała się dziećmi.. różne atrakcje itp. ;)
OdpowiedzUsuńTo jest super rozwiązanie, chociaz przyznam że osobiście nie miałam okazji być na takim weselu
UsuńZ dzieckiem byłam na weselu, ale jak było w brzuszku :P Jak się urodziła i miała od 9-13 miesięcy byliśmy na trzech weselach i nie wyobrażam sobie być z dzieckiem w tym wieku na takiej imprezie. Akurat wszystkie wesela były u znajomych i mogliśmy sobie pozwolić na zostawienie córci z dziadkami. Gdy wesele jest w rodzinie, nie ma takiego problemu bo rodzice nie są jedynymi ludźmi interesującymi się dzieckiem (babcie, ciocie itd) ale tak czy siak dzieci fajnie bawią się do momentu w którym chcą iść spać potem się zaczyna jazda!
OdpowiedzUsuńPrawda, inaczej w rodzinie
UsuńZgadzam się w 200%! Byliśmy w ten weekend na weselu i zostawiliśmy małą u moich rodziców. I my i ona bawiliśmy się świetnie. :) Niestety czeka nas w tym sezonie jeszcze jedno wesele, na które idą też dziadkowie Blanki i nie ma jej z kim zostawić. Jestem nastawiona na ciężką pracę... Ale wypada się pokazać, bo bliska rodzina. Liczę na to, że 4 osób do opieki będzie, to jakoś damy radę.
OdpowiedzUsuń